Obudziłam się dopiero po jakimś czasie kiedy wiatr
delikatnie targał moje włosy. Powoli wstałam i poczułam jak całe ciało piecze
mnie od uderzenia o ziemię. Musiałam solidnie uderzyć, ponieważ teraz poczułam
ból w tyle głowy. Otworzyłam szerzej oczy i od razu rozejrzałam się dookoła.
Nikogo nie wiedziałam. Byłam sama. Za bardzo nie pamiętam co właśnie się
wydarzyło. Zabrałam swoją torbę i skierowałam się w stronę miasta. Nie miałam
zamiaru zostać tu ani chwili dłużej.
Kiedy byłam już niedaleko miasteczka ujrzałam na drzewie
czarną postać. Od razu serce podskoczyło mi do gardła. Tajemnicza postać
przyglądała mi się uważnie. Od razu zaczęłam biec. Jeszcze nigdy nie bałam się
tak jak w tej chwili. Nie wiedziałam co mnie czeka. Jednak tamta osoba
najwidoczniej nie miała zamiaru mnie gonić.
Wybiegając z lasu ujrzałam swoją przyjaciółkę - Meredith. Od
razu podbiegłam do niej i złapałam ją za ramię. Próbowałam się uspokoić.
- Co Ci się stało?! - spytała przerażona blondynka. Odruchowo
spojrzałam za siebie, a wtedy poczułam jak dziewczyna złapała mnie pod ramie i
zaczęła kierować w stronę swojego domu. Po drodze uspokoiłam się i serce już mi
normalnie biło. Przez jakiś czas siedziałam cicho. Nie chciałam jej powiedzieć
o tym co się wydarzyło. Myślałam tylko o tym chłopaku. Nie znałam go ale za
wszelką cenę musiałam się dowiedzieć kim on jest i dlaczego właśnie wybrał mnie
na swoją ofiarę.
Po kilku minutach siedziałam już w salonie Meredith. Zrobiła
mi gorącą herbatę z cytryną taką jaką lubię. Upiłam kilka drobnych łyczków
gorącego napoju. Czułam na sobie jej spojrzenie. Czekała aż w końcu jej
wszystko powiem. Westchnęłam cichutko i skierowałam w jej stronę swoje błękitne
oczy. Za bardzo nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- No mów w końcu! - krzyknęła odkładając szklankę na stolik.
Nadal czułam na sobie jej spojrzenie i w końcu się odezwałam. - zaczęło się od
poznania prawdy na temat moich rodziców.. - widziałam, że była zaciekawiona tym
temat ale na ten temat nie miała siły rozmawiać. - później pobiegłam do lasu.
Musiałam sobie wszystko na spokojnie ułożyć w głowie, a wtedy ujrzałam kogoś
przed sobą. Zaczęłam uciekać i nie zauważyłam go przed sobą i wpadłam na niego.
Zemdlałam, a kiedy się obudziłam już go nie było. - byłam zmęczona dzisiejszym
dniem. Odłożyłam szklankę i rozłożyłam się na kanapie i usnęłam.
Minęło kilka godzin, a na dworze było już ciemno. Nie
chciałam sprawiać jej kłopotu dlatego wróciłam do domu. Wracając usłyszałam
krzyk mężczyzny. Byłam ciekawską dziewczyną i poszłam za głosem. Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom. Zobaczyłam tego samego chłopaka, a wokół nich pełno
krwi. Stałam uważnie i przyglądałam się temu wszystkiemu. Wtedy brunet obrócił
się w moim kierunku. Okolice ust miał całe we krwi. Zaczęłam biec tak szybko
jak tylko mogłam ale to na marne. Był dla mnie zbyt szybki. Poczułam delikatne
ukłucie w szyję i nagle moje oczy zamknęły się same z siebie. (…) Usłyszałam
głos pewnej kobiety rozmawiającej z jakimś mężczyzną i ciche pikanie. Tak,
byłam w szpitalu. Byłam tak zmęczona, że nawet oczu nie mogłam otworzyć ale w
końcu je otworzyłam. Dostałam bardzo jasnym światłem w oczy i szybko zasłoniłam
je rękę. Spojrzałam na pielęgniarkę i… zobaczyłam jego. Szybko wstałam z łóżka
skierowałam wzrok na chłopaka. Dotknęłam palcami szyję gdzie czułam silny ból.
Pod opuszkami palców poczułam dwie malutkie dziurki.
- Masz szczęście dziewczyno. Ledwo Cię odratowaliśmy. Gdyby
nie twój kolega pewnie byś się wykrwawiła. Zostawię was samych. - uśmiechnęła
się i wyszła z sali, a ja zostałam z nim sam na sam.
- Jak się czujesz Caroline? - zapytał z zadziornym
uśmieszkiem na twarzy. - mam nadzieję, że wszystko dobrze, martwiłem się. – nie
wiedziałam o co mu chodzi. Skąd on znał moje imię!? Co jeszcze o mnie
wiedział!? Stałam cicho przeszywając go wzrokiem. Odsunęłam się, kiedy tylko
wstał z krzesła i podszedł bliżej. Po moim ciele przeszła fala dreszczy kiedy
dotkną mój policzek. Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam.. jego już nie było.
Od razu pobiegłam do swojego domu i gdy już tam byłam usłyszałam głos swojej
ciotki.
- Dziecko kochana, gdzieś Ty była? Nawet nie wiesz jak… -
nie dokończyła, ponieważ trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju. Podeszłam do
okna żeby zasłonić firanki i znowu go zobaczyłam i ten jego uśmieszek.
Zaczynałam się go bać i to bardzo, jednak cały czas patrzyłam się na niego, a
on na mnie. Nie wiedziałam czego on ode mnie chce ale musiałam się w końcu
dowiedzieć..
Niektóre osoby nie mogły się doczekać II rozdziału ( tak Julka, chodzi o Ciebie ;* ) tak więc proszę bardzo. Mam nadzieję, że się spodoba. Pod pierwszym wpisem znalazło się 10 komentarzy jednak żeby pojawił się rozdział III musi być 15 komentarzy. Miłego czytania i miłego wieczoru. ;*